piątek, 28 września 2012

Dament część 10

- Cześć Marie – powiedzieli niemal równocześnie podchodząc do drzwi przy, których stała i podali sobie ręce. - Cześć.- odwzajemniła uśmiech – Sonia widzę, że jesteś już zdrowa, a tak właściwie, co tu robicie? - Justyna zaproponowała, żebym przyjeżdżała do was od przyszłego tygodnia, więc przyje-chałam się rozejrzeć. Bardzo miło im się ze sobą rozmawiało. Wkrótce dziewczyny usiadły przy drewnianym sto-liku, ponieważ musiały omówić jakieś ważne sprawy. W międzyczasie Marlena opowiedziała Sebastianowi historię ośrodka - Stąd mamy lekcje tańca. Wózkowicze Towarzyski, sprawni Nowoczesny. – puściła mu oczko - Szkoda, że nie może być tak, jak dwa tygodnie temu, kiedy byliście tylko wy – dokończyła ze smutkiem. - Pamiętaj, że taniec jest wysiłkiem. Gdyby było tak cały czas, połowa grupy nie wytrzymała-by - Wiem - Czy teraz ja mogę o coś zapytać?- spytał ostrożnie - Jak możesz odpowiedz szczerze - Dobrze - Co ci się nie podoba na zajęciach Sylwi? U mnie jesteś zupełnie inna To właśnie ceniła u niego i Soni najbardziej. Zawsze pytali wprost. Ufała im Wiedziała, że ta rozmowa zostanie tylko między nimi - Ty na naszych pierwszych zajęciach powiedziałeś, co chciałbyś z nami zrobić. Pozwoliłeś nam się poznać nawzajem. - Z każdą nową grupą od tego zaczynam - Widzisz. Sylwia z marszu zaczęła od ćwiczeń, a przecież doszłam, ja i jeszcze kilka osób. W dalszej części rozmowy co raz śmielej charakteryzowała różnice, które zaobserwowała Nagle przerwała widząc spojrzenie Justyny - Nic nie słyszy. Mów dalej - Kiedyś ćwiczyliśmy ramiona. Zadałam jej pytanie w jakim celu, nie potrafiła nawet sensownie wytłumaczyć - One rozluźniają przed moimi zajęciami. - Naprawdę? - Tak Dzięki temu ze mną możesz poszaleć - Umiesz podnieść człowieka na duchu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz