piątek, 14 września 2012

Diament część 4

Wszystkie cztery były zdezorientowane. Przez te lata nauczyły się, że przy tej chorobie nigdy nie ma stuprocentowej pewności. Nawet suczka Mila coraz bardziej wyczuwała niepokój - Cześć wszystkim – Szpakowaty, wysoki mężczyzna chwiejnym krokiem wszedł do środka przewracając każdy napotkany przedmiot. Mało brakowało, a upadłby na córkę. Gdy tylko nadarzyła się okazja uciekła do siebie pod pretekstem sprawdzenia poczty. Zamknęła za sobą drzwi. Potrzebowała wyciszenia, aby zebrać myśli. Parę sekund patrzyła na ściany. W głowie miała totalny mętlik. Zawsze kiedy wracał w takim stanie, gdzieś w podświadomości nadal czuła lęk Nie umiała określić co tak naprawdę czuje do ojca. W takich chwilach jak ta ogrom-na nienawiść mieszała się ze współczuciem. Nie wiedziała jak sobie z tym poradzić. Od siedmiu lat wstydziła się za niego. Próbowała wielu sposobów, żeby się do tego w pewnym stopniu zdystansować. Niestety jak do tej pory bez większych sukcesów. Nagle zauważyła ukochanego psiaka, który delikatnie lizał ją po ręce. Uśmiechnęła się łagodnie spoglądając w brązowe oczy i podrapała psa za uchem. - Już dobrze zaraz tam wrócę – odwróciła twarz w stronę komputerowego biurka. W skrzynce oczywiście dominowały reklamy, więc bardzo szybko się ich pozbyła. Już chciała odjeżdżać, gdy nagle zobaczyła maleńką karteczkę. Zastanawiała się kim może być dziewczyna, której imię z niej wyczytała. - Co to jest? – zapytała pokazując zwinięty rulonik papieru. Odpowiedź, którą usłyszała utwierdziła Marlenę w przekonaniu, że jej pierwszy, samodzielny wyjazd zbliżał się wielkimi krokami. Choć w środku dopadał ją paraliżujący strach postano-wiła zachować pozory do końca. Jeszcze tego samego dnia namówiona przez rodzinkę, wy-słała Jane sms’a z propozycją wspólnego spotkania. Na początku próbowała się z tego jakoś wymigać, jednak każdy z jej argumentów od razu był obalany. - Ania nic nie pisała? – mama rozluźniła nieco atmosferę, która była coraz bardziej napięta - Wysłała tylko kilka zdjęć i znowu wspomniała o tajemniczej osobie, z którą zawita na obóz, ale oczywiście konkretów zero. Jola słysząc desperacki ton uśmiechnęła się lekko - Bez obaw. Niedługo tajemnica zostanie rozwiązana – przyjaźnie klepnęła siostrę po ramieniu idąc w kierunku drzwi wejściowych. Co prawda mama prosiła córkę, aby została na noc. Niestety praca i związane z nią zobowiązania nie pozwalały jej na zbyt częsty pobyt w rodzinnym domu. W drodze kompromisu obiecała zabrać ze sobą torbę pełną jedzenia. Uzgodniła z Marleną, że odwiezie ją na miejsce, a przy okazji odwiedzi starych znajomych. Ostatnie dni przed wakacjami dziewczyna poświęciła na spotkania z przyjaciółmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz