wtorek, 11 września 2012

Diament część 3

Pomimo sporego tłoku w środku znalazły dogodne miejsce na wózek. Marlena patrzyła na przesuwające się obrazy nieobecnym wzrokiem. Nie uszło to uwadze siostry - Głowa do góry! Na pewno wszystko będzie dobrze - Ale ja się wcale nie denerwuje – zaprzeczyła odklejając wzrok od szyby - Kogo ty chcesz oszukać? – zapytała już poważniej. – Przecież znam ciebie i widzę Dziewczyna westchnęła ciężko. Wiedziała że dalsze ukrywanie prawdy nie ma najmniejszego sensu. Chciała to wszystko z siebie wyrzucić. Odcinek drogi między przystankiem autobusowym, a blokiem znajdującym się po drugiej stronie ulicy minął im naprawdę bardzo szybko. Zanim ostatecznie przekroczyły progi mieszkania Marlena ponownie poprosiła Jolę o zachowanie dyskrecji. W odpowiedzi dostała ciepły uśmiech. Nacisnęła dzwonek do drzwi. - No nareszcie! Czy wyście rozum pogubiły? Wracać o tej porze do domu i to jeszcze w taką pogodę? Siostry były zaskoczone takim nagłym atakiem. Popatrzyły na siebie zastanawiając się, która jako pierwsza powinna zabrać głos. Sąsiedzi stojący na korytarzu patrzyli z lekkim uśmieszkiem na całą sytuacje - Ciociu przecież dopiero jest... – Młodsza rozejrzała się po ścianach sporego przedpokoju w poszukiwaniu złotego zegara z rzymskimi cyframi, który wskazywał godzinę szesnastą - Wiem, która jest - oświadczyła na wpół srogo. – Nie mniej uważam, że to lekka przesada - Daj spokój Mario. – z odsieczą ruszyła mama.- Obie są dorosłe i wiedzą co robią. Po takich argumentach musiała skapitulować i cała czwórka udała się do dużego pokoju, gdzie czekał na nich gorący obiad. W czasie godzinnego posiłku siostra mamy streściła im mniej lub bardziej interesujące historie z życia dalszej rodzinki, która podobnie jak ona mieszkała na jednej z przygranicznych wsi. - To ile jeszcze Waldek planuje tam zostać? – zagadnęła mama w trakcie wspólnego zmywania naczyń - Tak naprawdę to sam nie wie. Chciałby już wrócić, ale jest sporo nieprzewidzianych wydatków. - Przyjedzie zanim się obejrzysz – pocieszyła siostrę widząc, że wyraźnie posmutniała. - Dokładnie – Marlena stanęła w przejściu pomiędzy salonem, a kuchnią posyłając łobuzerski uśmiech obu paniom. – Przy okazji trochę nas podtuczysz Przy ostatnim zdaniu można było usłyszeć chóralny wybuch śmiechu. Radosna atmosfera trwała do momentu kiedy do ich uszu dobiegł dźwięk zamka przekręcanego w drzwiach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz